Historie dowodzące, że droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek

Bez względu na to, ile czasu kobiety poświęcają na wygląd i edukację, każdy mężczyzna chce przede wszystkim zobaczyć obok siebie dobrą gospodynię domową. Te historie pokażą Ci, jak pyszne domowe jedzenie pomogło stworzyć silne relacje rodzinne.

„Zakochałem się w niej w barszczu i pączkach”: 3 historie mężczyzn, których droga do serca przebijała się przez żołądek

Treść

  1. Andrzej, 54 lata
  2. Maxim, 25 lat
  3. Artem, 31 lat

Andrzej, 54 lata

Swoją przyszłą żonę poznałem w pracy. Ale początkowo nie interesowała mnie jako kobieta, ponieważ miała bardzo przeciętny wygląd. Śniło mi się, że poślubię długonogie piękności o wspaniałych blond włosach. Wręcz przeciwnie, mój kolega przez długi czas okazywał mi współczucie, a nawet zapraszał na randki. Ale nie interesowało mnie marnowanie czasu na osobę, która zewnętrznie nie lubi. I ciągle unikałem rozmów z nią i szukałem powodów, by delikatnie odmówić spotkania.

Nie wiadomo, jak długo trwałaby ta historia, gdyby pewnego dnia moja przyszła żona nie przyniosła do domu barszczu i pączków do pracy. Kiedy na obiedzie zaprosiła mnie do spróbowania swojej mikstury, nie odmówiłam. Barszcz i wypieki różowe pachniały boleśnie dobrze. Potrawy smakowały tak dobrze, jak wyglądały. A potem najpierw spojrzałem na koleżankę innymi oczami. Jak wcześniej nie zauważyłem tak pięknej kobiety? Jest przyzwoita i dobrze wygląda, ale jej gotowanie jest takie pyszne!

Następnego dnia z jakiegoś powodu kolega nie pojawił się w pracy. Nie pojawiła się po dwóch dniach, więc zacząłem się martwić. Poprosiłem dziewczęta z sąsiedniego wydziału o jej numer i zadzwoniłem do niej wieczorem. Od tego momentu zaczęliśmy się komunikować, az czasem zdałem sobie sprawę, że czuję do kolegi coś więcej niż współczucie. A sześć miesięcy później oświadczyłem się jej. Teraz nie mogę się nacieszyć swoim szczęściem, bo mam najlepszą żonę. I aż strach wyobrazić sobie, co by się stało, gdyby tego dnia nie poczęstowała mnie barszczem i pączkami.

Maxim, 25 lat

Znałem Irinę od dawna, ale nigdy nie brałem jej pod uwagę jako mojej ukochanej. Była najlepszą przyjaciółką mojej młodszej siostry i dlatego często odwiedzała nasz dom. Wesoła, towarzyska dziewczyna. Tak samo jak miliony innych. Nawiasem mówiąc, ona też nie wykazywała zainteresowania mną i zachowywała się w sposób zrelaksowany i spokojny. Znaliśmy się od wielu lat, więc nie wyobrażaliśmy sobie, że kiedyś się w sobie zakochamy.

Około dwa lata temu moja siostra zainteresowała się gotowaniem i postanowiła wprowadzić Irinę do swojego hobby. Razem eksperymentowali w kuchni i zachwycali mnie swoimi pysznymi potrawami. Niemal codziennie dziewczyny znajdowały ciekawy przepis, który następnie wprowadzały w życie. I muszę przyznać, że wszystko zrobili perfekcyjnie. Nie pamiętam, żeby choć raz wyrzucili danie, bo ugotowali bez smaku.

Jestem przyzwyczajony do regularnego rozpieszczania domowym jedzeniem. A przy rodzinnym stole coraz częściej zaczął patrzeć na Irinę, zauważając w niej coraz więcej pozytywnych cech. Kiedyś zdałem sobie sprawę, że zakochałem się w koleżance mojej siostry i postanowiłem nie puszczać takiego złota. Teraz jesteśmy małżeństwem od kilku miesięcy, a moja żona nadal zachwyca mnie swoimi umiejętnościami kulinarnymi.

Artem, 31 lat

Swoją przyszłą żonę poznałem kilka lat temu na przyjęciu urodzinowym kolegi. Polubiłam Ładę, więc od razu zaczęłam się nią opiekować. Nie mieszkaliśmy razem przed ślubem, więc nie mogłem w pełni docenić jej talentu kulinarnego. Jeśli spaliśmy razem, to rano jedliśmy kanapki lub jajecznicę. I każda osoba poradzi sobie z ich przygotowaniem. Kiedy byłem żonaty, dowiedziałem się, że moja żona nie potrafi gotować. I ta wiadomość bardzo mnie zdenerwowała.

Lubię jeść smaczne i satysfakcjonujące jedzenie. Mama rozpieszczała nas domowym jedzeniem i ciastkami, a nawet sama piekła ciasta na urodziny. Dlatego zależało mi na tym, aby Łada codziennie zachwycała mnie różnymi potrawami. Ona oczywiście próbowała, ale wyszło jej to źle. Byłem zły, ale nie powiedziałem jej o swoim niezadowoleniu. Bałem się obrazić, bo w końcu zakochałem się w niej nie za jej umiejętność pysznego gotowania barszczu. Przyciągnęła mnie swoją miłością do życia i otwartością.

Ale pewnego dnia, po kolejnym nieudanym gotowaniu, delikatnie powiedziałem Ładie, że nie podoba mi się sposób, w jaki ona gotuje. Byłam gotowa na negatywną reakcję i przez chwilę nawet żałowałam, że zdecydowałam się powiedzieć jej prawdę. Co zaskakujące, żona nie wpadała w napady złości i przyznała, że ​​przed ślubem rzadko podchodziła do pieca. Ale ona wszystko rozumie i spróbuje się poprawić. A następnego dnia zapisałam się na lekcje gotowania.

Teraz nie mogę się nacieszyć kulinarnymi umiejętnościami mojej ukochanej żony. Kursy uczyniły z niej idealną gospodynię, która co prawda nie od razu, ale nauczyła się gotować na poziomie najlepszych kucharzy. Przestałem nawet chodzić do mamy i chodzić do kawiarni, jak to robiłem, zanim Łada nauczyła się gotować. Pyszne jedzenie nas połączyło i uświadomiłam sobie, że kocham współmałżonka bardziej niż kiedykolwiek.